Zagrajmy w Diablo2 cz 74--Kafar zagłady--
Jak zwykle w godzinach wieczornych tawerna Atmy wypełniona była po brzegi.Przesiadywali tu teraz bezrobotni ostatnio żeglarze i stali bywalcy mieszkańcy Lut Gholein.Wśród ogólnego gwaru jak zawsze najbardziej doniośle niósł się krzyk Geglasha. --A wiecie jak się nazywa matka zombiech? Co ?( Spytał Geglash patrząc po twarzach rozbawionych kompanów)--MOMster..Haaahahaha..(Cała tawerna rykła głośnym śmiechem i nim każdy zdążył przepłukać piwem zeschłe od długotrwałego śmiechu gardło Geglash kontynuował swoje opowiastki.) --A wiecie gdzie zombiaki chodzą się kąpać ?( Tym razem nie czekając na odpowiedzi Geglash natychmiast udzielił wyjaśnień )--W morzu martwym..Hahahaha...Na powrót cała tawerna eksplodowała śmiechem.Tylko dwójka starców siedząca na uboczu z dala od centrum karczemnych wydarzeń zdawała się nie podzielać entuzjazmu reszty bywalców tawerny.Decard patrząc w płomień trzaskającego w kominku ogniska powoli zaciągnął się fajkowym zielem i zagadnął to towarzyszącego mu przyjaciela. --Myślisz Drognanie że im się uda?Myślisz że zdołają pokonać Duriela? --Hmmmm...( Mruknął Drognan powoli wypuszczając dym nosem )--A co przyjacielu podpowiada ci twoje serce? Decard jakby zamarł na chwilę pozwalając bu anielski dym fajkowego ziela bezkarnie ulatniał się w powietrzu.Zaraz jednak popatrzył na przyjaciela i kiwając głową uśmiechnął się nieznacznie.Drognan również odpowiedział lekkim kiwnięciem głowy przyjacielowi po czym oboje czarodzieje na powrót zatopili się w kontemplacji.............