Jacek Kleyff w Orkiestrze Na Zdrowie - Banan (Official audio) HD
Posłuchaj utworu w ulubionym serwisie: https://bfan.link/banan Jacek Kleyff powraca z nowym singlem i wraz z muzykami Orkiestry Na Zdrowie, dzielą się piosenką “Banan”, będącą zapowiedzią kolejnego muzycznego wydawnictwa. Utwór powstał we współpracy Jacka Kleyffa z Orkiestrą Na Zdrowie w składzie Jacek Mazurkiewicz, Jerzy „Słoma” Słomiński oraz Anna Patynek. Za produkcję utworu odpowiedzialny jest Jacek Mazurkiewicz. Muzyka i słowa: Jacek Kleyff Rośnie banan, rośnie W liberyjskiej wiosce; Jeszcze jest zielony; Wioska go pilnuje, Na skrzynie ładuje, Rower ledwo stoi, Bo kosztuje osprzęt. Jedzie banan, jedzie Na welocypedzie; Pan ogrodnik ruszył Do wiejskiego skupu W liberyjskim buszu; Póki rower jedzie Cztery skrzynie wiezie. Teraz banan w skrzyni Ląduje na pace Starego willisa, Albo też peugeota; Było wiele wojen Gdy Jankes i Francuz Zrobili, co swoje. No więc banan w skrzyni Już mniej zielony, Skrzyń ze sześćdziesiąt, Autko ledwo cyka, No a koloniator Leje do silnika Ropę od Ajsisa. Teraz banan w porcie; Z aut na kontenery Ładują go ludzie, Co chcieli żyć w cudzie A nie ma gdzie uciec, Bo ich tu pilnują Kompanije cztery. Ach, jak banana Miękki plusz W ustach się zmienia W słodki mus; Ja muszem go mieć zaraz, Hodował go asfalt, Woził na rowerze; Podjade beemką, Pojem w pakamerze. A sprzątanie śmiecia Spoczywa na dzieciach; Co znajdą, to w torbę, Co szóste zjadają, Głodne, sił nie mają No i patrzy ojciec Spod skrzyni na plecach. Sprzątnięte nabrzeże, Za stalowe linki Kontenerów krocie Ładują na okręt; Zaś okręt na ropę Nadmiar spuszcza w morze; Ptaki w tłustym błocie Okręt już wyrusza, Senegal omija Chociaż w ogniu suszy Niejedna studzienka Jeszcze przedwojenna Na samym silniczku Bez ropy nie ruszy. Już Danię opływa, Skagerrak, Kattegat; Po drodze tankuje Za dosłaną kasę I już tylko Bałtyk No, bo w Gdyni naszej Okręt kończy trasę. No a w naszej Gdyni Znów portowe dźwigi; Banan dojrzał w skrzyni I portowcy właśnie Protest zwyciężyli W obronie czternastki; Rozładują z łaski. I z nabrzeża w paski Banan w kontenerze Wyrusza koleją (Też na prąd i ropę) Hen, w odległy rejon, Na przykład w Mazowsze; Wciąż tam i z powrotem. Ach, jak banana Miękki plusz W ustach się zmienia W słodki mus; Ja muszem go mieć zaraz, Dziecko wie, co dobre, Zażera trzy na raz, Jabłek już nie lubi Chce trzy kilo kupić. A z wielkiej bocznicy Znów potężnym dźwigiem Bananowa rzeka Na tira za tirem; Jadą do powiatu Ryjąc świeży asfalt Za pieniądze z Unii. Fundusze unijne Dają nowe drogi I cywilizację Od tych ludzi właśnie, Co się na Afryce Chrystusem podbitej Jak wampiry spaśli. Banan już żółciutki, Pick-upów jest dosyć, Wózkiem z kontenera Banana przewożą Na pakę transita; Wszystkie rączki czyste, Nikt nie musi nosić. Teraz banan pędzi Do bliskiej hurtowni, Skąd do swego sklepu Wiezie go ogrodnik, A tam na straganie, Panowie i panie Toż to w głowie się nie mieści: Od polskiego jabłka Z pobliskiego Grójca Tańszy jest ten banan, W głowie się nie mieści, Z pob