Gazeta Wyborcza na pikiecie KOD-u
Rejestracja wizyty Adama Michnika, Jarosława Kurskiego, Seweryna Blumsztajna i całej redakcji GW na pikiecie Komitetu Obrony Demokracji w Al. Ujazdowskich. Redaktor naczelny GW wraz ze swoim pierwszym zastępcą przesunęli dziś o godz. 13:00 licznik z 64 na 65, co oznacza, że pani Szydło od 65 dni bezprawnie odmawia publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego, czym sprzeniewierza się ustawie zasadniczej i jej zapisowi o obowiązku publikacji w Dzienniku Ustaw. Adam Michnik stwierdził, że mimo iż w naszej naturze nie leży mściwość, pani Szydło stanie kiedyś przed Trybunałem Stanu za deptanie polskiej konstytucji, podobnie jak pan Duda, który odmawia zaprzysiężenia sędziów trybunału. Pamiętam rok 1989 i początki "Gazety Wyborczej", sprzedawanej z ręki na przystankach. Jakież było nasze wzruszenie, kiedy mieliśmy wreszcie tę wolną prasę, nie reżimową, a jednak wciąż była niedostępna w reżimowych jeszcze kioskach. W logo miała napis "Solidarność", który potem uzurpatorzy związkowi odebrali. Gazeta Wyborcza wzięła swoją nazwę od pierwszych demokratycznych wyborów, bo tylko w niej można było poznać naszych kandydatów w czasie wyborczej kampanii. Adam Michnik jest legendą polskiej opozycji antykomunistycznej, najaktywniejszym i najbardziej prześladowanym przez ówczesny reżim dysydentem, jednym z ostatnich żyjących bohaterów walki z komuną, i głównym owej walki organizatorem, począwszy od roku 1968. Najdłużej siedział w komunistycznych aresztach jako polityczny więzień, cena jego walki była więc bardzo wysoka - wiele lat za kratami... Dziś znowu włącza się w działalność opozycyjną przeciwko reżimowi, tym razem pisowskiemu. Jego Gazeta Wyborcza wspiera KOD. Można sobie tylko wyobrazić, co ten człowiek, który poświęcił się walce o wolność i demokrację w Polsce, czuje, gdy owe wartości znów są zagrożone... Kiedy dziś dziękował KOD-owi pod naszym licznikiem z oddali zdało się słyszeć okrzyki: "Szechter! Szechter!" - pogardliwe, pełne jadu okrzyki jakiegoś antysemity, który prawdopodobnie w ten sposób chciał wyrazić poparcie dla obecnego nacjonalistycznego rządu i zakrzyczeć słowa Michnika. Nadeszły czasy, kiedy neofaszyzm daje o sobie znać w stolicy naszego nieszczęśliwego kraju, zachęcony gestami władzy siejącej wokół siebie nienawiść... Adam Michnik zwrócił się do tej władzy, do pani Szydło, pod której kancelarią staliśmy, z zapewnieniem, że nie uda im się zniszczyć naszej demokracji, że na to nie pozwolimy.