Akryl. Futrzaki odc.4

15.07.2009
UDAŁO SIĘ! Znalazła się w końcu osoba która przygarnęła Akryla do swojego domu:-) Cieszymy się, że poniższa historia ma nowy, radosny rozdział! Akryl ma dziś 8 lat, przez 5 z nich patrzył na tysiące wchodzących i wychodzących ze schroniska psów, tysiące ludzi patrzących przez kraty, z których żaden go nie pokochał, nawet nie spróbował.... 2000 długich dni i nocy bez przyjaciela, ale każdy przeżyty z nadzieją, że los może się odmienić. Czy można być większym optymistą? Na apel schroniskowej wolontariuszki o zabranie Akryla mieliśmy tylko jedną odpowiedź - bierzemy. Nie on pierwszy po takim wyroku w schronisku trafił w nasze ręce. Mały lifting, dużo miłości i jak Drops, Diana, Beti, Saba czy Daisy gotowy do szczęścia. Choć już nie pierwszej młodości, ma takie samo prawo do szczęścia a może nawet większe, skoro to człowiek kiedyś mu je odebrał. Akryl szybko przypomniał sobie jak chodzi się na spacer, jak tuli się do swojego opiekuna, jak biega się z radością i szczeka by dać do zrozumienia, kto tu rządzi. Posłuszny, rozsądny, mądry - idealny kandydat na stróża. Dziś jest ulubieńcem naszych wolontariuszy, przeszedł też ocenę szkoleniowca w zakresie posłuszeństwa. O tym, że ocena jest celująca, niech świadczy fakt, że wyprowadzany na spacer przez zmieniające się 20 osób, doskonale współpracuje z każdym z nas. Patrzy na nas i próbuje zgadnąć, które ręce i serce będą na zawsze jego. Niestety nasze są wciąż zajęte, czeka na nas jeszcze wiele potrzebujących psów, które przez ludzką głupotę, nieodpowiedzialność i niefrasobliwość trafiają do schroniska. Każdy z ich zasługuje na miłość i nadzieję. Ale nie każdy czeka tak długo jak Akryl, ale też nie każdy ma w sobie tyle optymizmu by trwać w swoim oczekiwaniu nie tracąc nadziei. Szukamy dobrego domu dla Akryla. Domu, w którym Akryl za miskę strawy i ciepły kąt, odwdzięczy się swoja pracą. Po pracy przytuli się czule by dać wyraz swojej miłości i wdzięczności.Nie pozwólmy zgasnąć nadziei Akryla... A to opowieść o Akrylu ze wspólnego pikniku z wol. Maritą: Trochę się obawiałam zabrać nieznanego dużego psa na towarzyski piknik nad jeziorem, ale że przyjaciele się zgodzili a mnie żal było stwora to jednak pojechał. Pierwsze zaskoczenie - lubi jeździć samochodami. Wystarczy uchylić mu drzwi a już wskakuje na miejsce. Drugie zaskoczenie - jest bardzo grzeczny - siedzi cichutko, nie kręci się, nie przeszkadza, tylko kręci głową na wszystkie strony, żeby nic mu nie umknęło. Trzecie - bez problemu "dogadał się" ze swoją towarzyszką podróży 4-letnią żywiołową labradorką. A potem to tylko coraz bardziej opadała mi szczęka - dobrze, że była trawa i piasek, to nie za bardzo się potłukła. Akryl szybko obleciał nowy teren. Pozwiedzał okoliczne chaszcze i pilnował (się) ludzi. Od czasu do czasu sprawdzał co się dzieje w jego "włościach" i znowu wracał na miejsce. W ogóle nie trzeba było się nim zajmować. Podpatrywał co robi jego koleżanka i próbował nowych rozrywek. Suczka o wdzięcznym przezwisku "Kopacz" próbowała wydrąży

Похожие видео

Показать еще