Bartosz Kalinowski - Ten który nie strzelał (Wysocki) HD
Od razu drugie cudo, Wysocki śpiewał ten utwór do końca życia, Słuchałem tysiące razy, bo najbardziej lubię jego publiczne występy. Niestety, nie do końca rozumiałem całego sensu. Z tego co wiem z książek historia ta jest prawdziwa, Wysocki dużo rozmawiał z kombatantami, jeden z nich sprzedał mu kilka historii frontowych, ta jest genialna. To obok wydarzenia w knajpie jedna z najczęściej śpiewanych pieśni przez mistrza, do tej pory nie była śpiewana po polsku, jest jedno tłumaczenie które słyszałem dzisiaj przypadkiem, ale się nie umywa, posłuchajcie i proszę o komentowanie i udostępnianie utworów które się podobają, dziękuję tłumaczenie Michał B. Jagiełło Choć brzmi to może głupio, lecz się na wszystko klnę: Egzekucyjny pluton rozstrzelal rankiem mnie, A za co tak pod ścianę, na wprost tych sześciu luf? Nie powiem, bo bym skłamał, a zresztą szkoda słów. Dowódca mnie ratować nawet chciał, Lecz wyrok już polowy wydał sądl I pluton mój ochoczo salwę dał, A spustu nie nacisnął tylko on... Los się nade mną znęcał już od najmłodszych lat, Jak raz złapałem Niemca, to wziął i uciekł, gad, Przez tego właśnie gada kontrwywiad wprost się wściekł, I major z kontrwywiadu aferze nadał bieg. Zapisał w nim papierów cały plik, Żem zdrajca, tchórz, dezerter - słowem wróg, I pomoc mi już odtąd nie mógł nikt, I tylko ten, co nie wystrzelił - mógł. Dowódca machnął chustką i rozkaz „Ognia!” padł, I pluton mi przepustkę na tamten wydał świat, Wtem „Żyje! O, cholera!” - zdumiony słyszę wrzask, A prawo nie pozwala rozstrzelać drugi raz! W szpitalu mnie latali wzdłuż i wszerz, Jodynę lekarz na postrzały lał, A mnie się wciąż marzyła jedna rzecz: Spotkać się z tym, który markował strzał. Lizałem potem rany i kantowałem śmierć, W szpitalu uwielbiany przez całą babska płeć, I kwitło uwielbienie wokół osoby mej: „Ej ty, niedostrzeleniec! Na zastrzyk! Portki zdejm!” Batalion nasz obsadzał krymski front, A ja glukozę słałem tam na gwałt, By wrzątek mógł osłodzić sobie on, Ten jeden, co markował wtedy strzał. W szpitalu było miło i żyłem jak ten pan, Aż mi się zabliźniło pięć postrzałowych ran, Do swoich powróciłem, dowódca mówi: „Cześć, Jak cię nie dostrzelili, to ty się, bracie, ciesz!” Nie cieszę się - lbem tłuc o ścianę chcę, Najchętniej bym na cały głos się darł: Niemiecki snajper właśnie dobił mnie, Bo zginął ten, co zamarkował strzał...