Sus - Głód HD
Instrumental: reazy renegade - 72 hours Tekst: Wypluwam brud znów wśród z kurzu kul na ulicach, wysuwam kurs wkurw wrzuć tuzom grób na oblicza. Nie obliczam, aż się potkniesz, dotkniesz mięsem krawężnika, się rozliczam aż gniew cofnie dłonie, mięsień co popycha. Przez noc wierzę w przemoc, dobro w wersji demo. Nie, nie jestem emo; mordo, słyszę: "elo", co ciągnie mnie na miasto, co nie każe nam się zamknąć co lekarzem jest, namiastką, co wykaszle rankiem - hardkor? ja nie znam nic takiego, ja nie chcę nic takiego, się żegnać nic fajnego, jak przegram nic nowego. Ledwo zapomniałem, a już każą pamięcią mi wracać; hieno bardzo łakniesz śladu jak radzą kociętom upadać? Może wyciągniesz z tego wnioski i postąpisz, nie wiem, słusznie; Oprzytomnij, jakie wnioski? Je już tylko masz w skarbówce. I biję się z myślami jak przede mną kilku gości młodych, bo czuję że chwilami jak się przetną w piciu osi naszych dróg Nie wierzę że to bóg, chciałbym wierzyć że to bug, a się czuję jakby chrust podkładali mi pod chód. Nie opowie o nas GUS, choć zarobi na nas ZUS, na głowę wczołgaj luz, choć nie widzę już nas tu. Miałem ciężki poranek, raczej dziś się nie nadaję prędzej z pengi się wykrwawię, raczej pętli nie odpalę. Się zapętlił mi ten dialekt, świt zawężył listę zalet, nie za piękny jest ten szalet, świat zasępił się przez balet. Sobie wmawiam, że to bzdura, ale nawet lura w kubkach nam nie ułatwia ustać, uznać przyjścia jutra to pewnie minie jutro, to nie czas ratować ludzkość, a gdzieś w tle milknie lustro, toniesz brak kapoka; chuj w to. W okół zeszczurzone twarze, czy to filtry na snapchacie? W środku przesuszonych gardeł leczą zwidy jak Herbapect; Wizje ulotne jak uśmiechy, te uciechy jak świata grzechy wyjdziesz umownie jak u klechy: "nie pamiętam nic braciak" - niemy byłbyś czy wyłbyś całą noc, psychy typ zryty mając wciąż przytyk to przy tym radio flow, pijmy bo wbity: pią-pią ziom chciałbyś wyłączyć tryb berserkera, zbyt wielu gości #Merkel Angela tamtych wykończy strzał nie Benzema, przy wieku pościg, jestem tam teraz. Już nie wierzę że to bóg, chciałbym wierzyć że to bug, a się czuję jakby chrust podkładali mi pod chód. Nie opowie o nas GUS, choć zarobi na nas ZUS, na głowę wczołgaj luz, choć nie widzę już nas tu. Wypełzłem raz po bułki a wróciłem z flaszką wódki, dziś słyszę że chcą krupnik mam percepcję bliższą butli. Nie dotyczą nas z etykiet skutki, jak brew podwieszą to tych cen półki pełne, nie będę fejmem, mam kosę z bejmem i to jest pewne. Póki co to kurier złudzeń, w wódzie sos ugrzęzł coś; lubisz to bo umie uwieść, co dzień głos tu chce coś. W poniedziałki głód jest cichy albo mocno napierdala, to czy klinek był obfity zmienia głośność słów szeptania. To obłęd, no skądże, daj w mordę, odciągniesz ten comeback od morderstw ze spojrzeń, no ziombel. W piątek naiwnie odpalę czteropak i po kłopotach i już sobota; To nie golgota, to jest na opak, dołem jej imię, nie daje kopa. No chyba że na ryj, żebyś tylko głośno wył, życia ostrość wlał do
Похожие видео
Показать еще